Skrwa
kilkakrotnie próbowała jeszcze szczęścia - jednak to rywale kontrolowali grę na
boisku i przez większą część utrzymywali się przy piłce. Końcówka pierwszej
odsłony przebiegła w nieco wolniejszym tempie. Skrwa nie forsowała tempa, a
Orzeł starał się utrzymać korzystny wynik do przerwy.
Takie zachowanie piłkarzy przyniosło osiągnięcie celu i na odpoczynek piłkarze
obu zespołów schodzili z wynikiem uzyskanym w pierwszych dwóch kwadransach
pojedynku.
Po zasłużonej przerwie w bardzo interesujących zawodach arbiter główny Rafał
Szczytniewski odgwizdał początek drugich 45 minut.
Zaczęło się tak jak wszyscy przewidywali - kilka minut dla gospodarzy, którzy
próbowali dość szybko odrobić straty - niestety plany legły w gruzach, kiedy to
po dokładnym dośrodkowaniu do Patryka Janiszewskiego, adresat zagrania trafił w
światło bramki, strzelając 3 gola dla Orła. (na zdjęciu poniżej)
Od tej chwili obraz gry uległ zdecydowanej zmianie - powietrze z piłkarzy z
Łukomia jakby uszło, a goście - szanując piłkę, przesuwali się w kierunku bramki
rywala.
Kilka błędów w defensywie gospodarzy mogło skończyć się kolejnymi golami.
Szczęście jednak sprzyjało, a taki rozwój wydarzeń dał jeszcze cień nadziei, że
wcale tak źle to spotkanie skończyć się nie musi.
W
ten sposób dobrnęliśmy do ostatniego kwadransa, w którym Skrwa pokazał, że tani
skóry nie sprzeda. Kiedy wydawało się, że zespół z Goleszyna ma już 3 punkty w
kieszeni, sytuacja na boisku zmieniła się diametralnie.
Do głosu doszli gospodarze, co chwila nękając obronę gości. Osiem minut przed
końcem dokładne dogranie na głowę do chyba najmłodszego na boisku Mateusza
Sadowskiego, przyniosło kontaktowego gola.
Wynik 2:3 dawał jeszcze nadzieję, że w ostatnich minutach Skrwa zdoła jeszcze
wyrównać - a bliska tego była kilkakrotnie. W tych ostatnich minutach bramkarz
gości musiał się jeszcze solidnie napracować.
Dosłownie w ostatnich sekundach spotkania Skrwa miała jeszcze znakomitą okazję -
rzut wolny pośredni z pola karnego - jednak piłka posłana tuż pod poprzeczkę,
odbiła się jeszcze od wybiegającego z muru obrońcy i minimalnie zmieniła swój
lot - w efekcie, mijając bramkę o kilka centymetrów.
Końcowy
i gwizdek i radość przyjezdnych, którzy mimo zdecydowanej przewagi mogli w
końcówce stracić wywalczone przez 90 minut 3 punkty.
Zdjęcia z meczu Facebook - Profil M-GOL! >>>
|