RYBNO WYCZERPAŁO LIMIT SZCZEŚCIA NA WŁASNYM BOISKU!!!
Dodane przez OrzelGol dnia Czerwca 05 2008 12:30:55

LIMIT RYBNO - ORZEŁ GOLESZYN 0-4 (0-0)
Orzeł Goleszyn do kolejnego boju o utrzymanie w LO wyruszył do Rybna bez 3 zawodników z podstawowego składu (Szczepkowskiego, Szemborskiego i Kamila Kitombo). Po przybyciu na "mityczny stadion" w Rybnie wiedzieliśmy już, dlaczego markowe drużyny przegrywały i remisowały na tym boisku. Wąskie i nierówne boisko jest wręcz stworzone do okopywania się we własnej strefie obronnej i grania długich piłek na napastników. Jak się nie uda dograć do napastników to zawsze można wrzucić piłkę w pole karne wprost z autu. Mając jednego czy dwóch napastników potrafiących się przepychać w polu karnym i znających te nierówne boisko można wygrywać mecze. Taka taktyka w wykonaniu Rybna się sprawdzała, ale do meczu z Orłem Goleszyn. Mecz rozpoczął się z 20 minutowym opóźnieniem, od huraganowych ataków Orła. Obrońcy Orła wybijali długie piłki wprost na napastników, którzy marnowali seryjnie sytuacje.


Rozszerzona zawartość newsa

 Najpierw Marek Bolimowski dwukrotnie przestrzelił będąc w czystej sytuacji, niemniej piłka skakała na nierównościach jak piłeczka od ping-ponga i trudno było oddać czysty strzał. Dwoma strzałami zza pola karnego próbował zaskoczyć bramkarza Hubert Fortuna, ale były to strzały wysoko ponad bramką. Później Andrzej Kordyzon strzelił zbyt słabo i bramkarz Limitu złapał piłkę. Dało się zauważyć, iż w początkowej fazie meczu sędzia lekko faworyzował drużynę gospodarzy gdyż w 15 minucie meczu po starciu na lewej stronie boiska ukarał bez namysłu Damiana Lisieckiego żółtą kartką. Być może sędzia miał jakieś osobiste zatargi z zawodnikiem lub Damian powiedział coś niecenzuralnego gdyż faul kwalifikował się, co najwyżej na pouczenie. W 20 i 24 minucie meczu ładne rajdy prawą stroną wykonał Mateusz Biegański, niemniej oba zakończone udanymi interwencjami obrońców. W 26 minucie meczu akcja zainicjowana znów przez Biegańskiego, który podał do Zwyra. Arek Raczkowski z Hubertem Fortuną rozklepali obrońców Rybna i wyłożyli piłeczkę jak na tacy Markowi Bolimowskiemu. Popularny na boiskach całego Mazowsza Bolim strzelił mocno i wszyscy kibice Orła myśleli, że mamy pierwszą bramkę meczu. Niestety, piłka po silnym uderzeniu trafiła w słupek i wyszła w pole. W 28 minucie meczu zza pola karnego ładnie uderzył Damian Lisiecki, który w pierwszej połowie miał trudności z odnalezieniem swojej wysokiej zazwyczaj formy na tym boisku. Niemniej bramkarz Rybna z trudem, ale złapał silnie bitą przez LISKA piłkę. W 29 minucie meczu nasza wschodząca gwiazda, Mateusz Biegański, niezadowolony z przebiegu meczu i po zwróconej mu wcześniej uwadze rzucił parę niecenzuralnych słów w stronę swojego kibica (gdyby to sędzia słyszał dostałby żółtą kartkę). Niemniej od kibiców Mateusz otrzymuje UPOMNIENIE słowne gdyż trzeba szanować kibiców swojej drużyny!!!!!
Od 30 minuty meczu gra się optycznie wyrównała i dwukrotnie napastnicy Rybna stanęli w sytuacjach sam na sam z naszą bramką. W pierwszej sytuacji napastnik strzelił obok bramki a w drugiej Bartek Lewandowski wykazał się kunsztem bramkarskim najwyższej klasy i złapał piłkę. Byliśmy naocznymi świadkami jak wyraźna przewaga drużyny Orła mogła się zamienić w prowadzenie 2-0 dla gospodarzy i stare porzekadło piłkarskie, że "niewykorzystane sytuacje się mszczą" znalazłoby swoje kolejne potwierdzenie. Ostatnie 10 minut pierwszej połowy to gra akcja za akcję bez rezultatów z obu stron. Do przerwy wynik 0-0.
Po przerwie z dobrej strony pokazała się drużyna Limitu Rybno, która lekko zepchnęła naszych Orłów do obrony. Po części wynikało to z poszukiwania przez Zwyra optymalnego ustawienia drużyny, gdyż duża trema związana z występem od pierwszych minut juniora Wojciecha Waśkiewicza spowodowała jego niepewną grę w obronie. Zwyro widząc, co się dzieje sam cofnął się do obrony a Wojtek grał w środku pola. Przez tą roszadę oddaliśmy na 15 minut inicjatywę w środkowej strefie boiska. Niemniej ataki Rybna nie były zbyt groźne a my mogliśmy przeprowadzać kontry. I właśnie w 60 minucie meczu, po wzorowo wykonanej kontrze, mało widoczny dotychczas na boisku Damian Lisiecki strzela z bliska pod poprzeczkę na 0-1. Po stracie gola drużyna Limitu nie dała za wygraną i ruszyła do zmasowanych ataków na naszą bramkę. W 65 minucie nastąpiła kluczowa akcja meczu. Po błędzie Wojciecha Waśkiewicza pomocnik Rybna dostaje dużo miejsca i swobody 20 metrów od naszej bramki. Ma czas się rozejrzeć i poczekać na swoich napastników a następnie dokładnie wrzucić piłkę na główkę. Błąd w kryciu popełniają nasi obrońcy i napastnik Limitu oddaje silny i precyzyjny strzał głową zmierzający w okienko naszej bramki. Wszyscy zgromadzeni na boisku już widzieli piłkę w naszej siatce, gdy jak z podziemi wyskoczył do niej Bartosz Lewandowski i cudowną interwencją uchronił nasz zespół przed utratą bramki na 1-1. Wyglądało to jakby był niesiony wystrzałem z katapulty. Przy tej interwencji Bartosz zderzył się ze słupkiem bramki i leżał na boisku, ale piłkę wybił wprost pod nogi naszego obrońcy i ten uruchomił długim podaniem napastników. Po cudownej interwencji bramkarza nastąpiła cudowna kontra. Po podaniu od Zwyra, Andrzej Kordyzon z bliskiej odległości umieścił piłkę w siatce i podwyższył wynik meczu na 0-2. Sytuacja była tak dynamiczna, że dopiero po strzeleniu bramki wszyscy zauważyli Bartka jak leży kontuzjowany. Na szczęście nic mu się nie stało i po niezbędnych zabiegach mógł kontynuować grę w bramce. Ta akcja była nokautem dla drużyny z Rybna. Od tego momentu gra już tylko Orzeł Goleszyn a Limit asystuje i fauluje. Przy próbie wyprowadzenia piłki z naszej obrony zostaje niemiłosiernie ścięty przez zawodnika Rybna (nr 5) Patryk Janiszewski (Czeczen). Jakie było zdziwienie wszystkich gdy okazało się, że pomoc medyczna w przerwie meczu sobie gdzieś "polazła i nie ma jej na stadionie. Sędzia główny zaczął zachowywać się nerwowo, bo nie wiedział, co robić. Pan tzw. "lekarz" pojawił się po 4 minutach twierdząc, że musiał samochód przestawić. Swoim zachowaniem ten pan sprawiał wrażenie raczej "grabarza" gdyż nie spieszył się zbytnio do opatrywania Patryka. Zabiegi medyczne jednak odniosły skutek i Czeczen po 5 minutach pojawił się znów na boisku. Bez Czeczena drużyna Orła też miała przewagę, ale po jego powrocie na boisko była ona już miażdżąca. Najpierw dwukrotnie w sytuacji sam na sam staje znów Marek Bolimowski i dwukrotnie przestrzela. W 73 minucie piękny rajd wykonuje Mateusz Biegański. Najpierw mija bocznego pomocnika, później wymanewrował 2 obrońców i stanął sam na sam z bramkarzem Rybna. Tym razem to bramkarz drużyny gospodarzy pokazał przepiękną interwencję i złapał piłkę, która lecąc na wysokości półtora metra nad boiskiem zmierzała tuż przy słupku do bramki. Rzadko się spotyka takie ładne interwencje na boiskach ligi okręgowej, gdzie bramkarz instynktownie skraca kąt i wie, w który róg zawodnik strzeli. Brawa za akcję dla Mateusza Biegańskiego i za interwencję dla bramkarza Limitu. Bramkarz LIMITU kapituluje już 2 minuty później po strzale Andrzeja Kordyzona z 16 metrów, po ziemi, w długi róg. Piłka dosłownie prześlizguje się pod interweniującym bramkarzem i mamy 0-3 dla Orła. Widmo dotkliwej porażki rozwścieczyło zawodników z Rybna i w 78 minucie jeden z nich otrzymuje czerwoną kartkę za brutalny faul na Zwyrze bez piłki. W 83 minucie meczu bramkę na 0-4 strzela głową Mateusz Biegański, który rozgrywał w drugiej połowie bardzo dobre zawody i należała mu się ta bramka. Po stracie czwartej bramki zawodnik z Rybna z nr 5 na koszulce postanowił opuścić boisko, zostawiając swoich kolegów i poszedł do szatni. Sędzia dał mu żółtą kartkę, a ponieważ była to jego druga żółta, w konsekwencji otrzymał kartkę czerwoną. Sędzia doliczył 5 minut do regulaminowego czasu, ale wynik nie uległ już zmianie pomimo 3 dogodnych sytuacji Marka Bolimowskiego. Limit został zmiażdżony i chyba rozsypie się po tym meczu doszczętnie i nie podejmie już walki o ligowy byt.
Zawodnicy Orła wykonali na nierównym boisku w Rybnie tradycyjne kółeczko -KTO WYGRAŁ MECZ? ORZEŁ, ORZEŁ, ORZEŁ......!!!!! DO BOJU, DO BOJU LKS!!!!! i z 3 pkt. wrócili do domu.
Zawodnikiem meczu bez wątpienia został Bartosz Lewandowski. Na wyróżnienie zasłużył Radek Węglarek, który bezbłednie zagrał w obronie. Całej drużynie należą się pochwały. Do utrzymania w lidze potrzeba już tylko jednego zwycięstwa. Jeżeli wygrają ze Stoczniowcem to z Bzurą mogą zagrać na luzie dla kibiców. Ostatni mecz z Gójskiem będzie wówczas świętem. Jeżeli nie uda im się wygrać ze Stoczniowcem i Bzurą to zadecyduje ostatni mecz z Błekitnymi na stadionie w Sierpcu. Gra się będzie toczyć do ostatniej kolejki ligi i to jest pasjonujące.
Skład Orła : B. Lewandowski ,- P. Janiszewski, W. Waśkiewicz, R. Węglarek, K. Przybyszewski - H. Fortuna, A. Raczkowski, M. Biegański, D. Lisiecki - A. Kordyzon, M. Bolimowski.
Na boisku pojawili się również: D. Rudowski i D. Czajka. Rybno, 4 czerwca 2008r. widzów ok. 50.

źródło www.orzelgoleszyn.com