LIMIT
RYBNO - ORZEŁ GOLESZYN 0-4 (0-0)
Orzeł Goleszyn do kolejnego boju o utrzymanie w LO wyruszył do Rybna bez 3
zawodników z podstawowego składu (Szczepkowskiego, Szemborskiego i Kamila
Kitombo). Po przybyciu na "mityczny stadion" w Rybnie wiedzieliśmy już, dlaczego
markowe drużyny przegrywały i remisowały na tym boisku. Wąskie i nierówne boisko
jest wręcz stworzone do okopywania się we własnej strefie obronnej i grania
długich piłek na napastników. Jak się nie uda dograć do napastników to zawsze
można wrzucić piłkę w pole karne wprost z autu. Mając jednego czy dwóch
napastników potrafiących się przepychać w polu karnym i znających te nierówne
boisko można wygrywać mecze. Taka taktyka w wykonaniu Rybna się sprawdzała, ale
do meczu z Orłem Goleszyn. Mecz rozpoczął się z 20 minutowym opóźnieniem, od
huraganowych ataków Orła. Obrońcy Orła wybijali długie piłki wprost na
napastników, którzy marnowali seryjnie sytuacje.
Najpierw Marek Bolimowski dwukrotnie przestrzelił będąc w czystej
sytuacji, niemniej piłka skakała na nierównościach jak piłeczka od ping-ponga i
trudno było oddać czysty strzał. Dwoma strzałami zza pola karnego próbował
zaskoczyć bramkarza Hubert Fortuna, ale były to strzały wysoko ponad bramką.
Później Andrzej Kordyzon strzelił zbyt słabo i bramkarz Limitu złapał piłkę.
Dało się zauważyć, iż w początkowej fazie meczu sędzia lekko faworyzował drużynę
gospodarzy gdyż w 15 minucie meczu po starciu na lewej stronie boiska ukarał bez
namysłu Damiana Lisieckiego żółtą kartką. Być może sędzia miał jakieś osobiste
zatargi z zawodnikiem lub Damian powiedział coś niecenzuralnego gdyż faul
kwalifikował się, co najwyżej na pouczenie. W 20 i 24 minucie meczu ładne rajdy
prawą stroną wykonał Mateusz Biegański, niemniej oba zakończone udanymi
interwencjami obrońców. W 26 minucie meczu akcja zainicjowana znów przez
Biegańskiego, który podał do Zwyra. Arek Raczkowski z Hubertem Fortuną
rozklepali obrońców Rybna i wyłożyli piłeczkę jak na tacy Markowi Bolimowskiemu.
Popularny na boiskach całego Mazowsza Bolim strzelił mocno i wszyscy kibice Orła
myśleli, że mamy pierwszą bramkę meczu. Niestety, piłka po silnym uderzeniu
trafiła w słupek i wyszła w pole. W 28 minucie meczu zza pola karnego ładnie
uderzył Damian Lisiecki, który w pierwszej połowie miał trudności z
odnalezieniem swojej wysokiej zazwyczaj formy na tym boisku. Niemniej bramkarz
Rybna z trudem, ale złapał silnie bitą przez LISKA piłkę. W 29 minucie meczu
nasza wschodząca gwiazda, Mateusz Biegański, niezadowolony z przebiegu meczu i
po zwróconej mu wcześniej uwadze rzucił parę niecenzuralnych słów w stronę
swojego kibica (gdyby to sędzia słyszał dostałby żółtą kartkę). Niemniej od
kibiców Mateusz otrzymuje UPOMNIENIE słowne gdyż trzeba szanować kibiców swojej
drużyny!!!!!
Od 30 minuty meczu gra się optycznie wyrównała i dwukrotnie napastnicy Rybna
stanęli w sytuacjach sam na sam z naszą bramką. W pierwszej sytuacji napastnik
strzelił obok bramki a w drugiej Bartek Lewandowski wykazał się kunsztem
bramkarskim najwyższej klasy i złapał piłkę. Byliśmy naocznymi świadkami jak
wyraźna przewaga drużyny Orła mogła się zamienić w prowadzenie 2-0 dla
gospodarzy i stare porzekadło piłkarskie, że "niewykorzystane sytuacje się
mszczą" znalazłoby swoje kolejne potwierdzenie. Ostatnie 10 minut pierwszej
połowy to gra akcja za akcję bez rezultatów z obu stron. Do przerwy wynik 0-0.
Po przerwie z dobrej strony pokazała się drużyna Limitu Rybno, która lekko
zepchnęła naszych Orłów do obrony. Po części wynikało to z poszukiwania przez
Zwyra optymalnego ustawienia drużyny, gdyż duża trema związana z występem od
pierwszych minut juniora Wojciecha Waśkiewicza spowodowała jego niepewną grę w
obronie. Zwyro widząc, co się dzieje sam cofnął się do obrony a Wojtek grał w
środku pola. Przez tą roszadę oddaliśmy na 15 minut inicjatywę w środkowej
strefie boiska. Niemniej ataki Rybna nie były zbyt groźne a my mogliśmy
przeprowadzać kontry. I właśnie w 60 minucie meczu, po wzorowo wykonanej
kontrze, mało widoczny dotychczas na boisku Damian Lisiecki strzela z bliska pod
poprzeczkę na 0-1. Po stracie gola drużyna Limitu nie dała za wygraną i ruszyła
do zmasowanych ataków na naszą bramkę. W 65 minucie nastąpiła kluczowa akcja
meczu. Po błędzie Wojciecha Waśkiewicza pomocnik Rybna dostaje dużo miejsca i
swobody 20 metrów od naszej bramki. Ma czas się rozejrzeć i poczekać na swoich
napastników a następnie dokładnie wrzucić piłkę na główkę. Błąd w kryciu
popełniają nasi obrońcy i napastnik Limitu oddaje silny i precyzyjny strzał
głową zmierzający w okienko naszej bramki. Wszyscy zgromadzeni na boisku już
widzieli piłkę w naszej siatce, gdy jak z podziemi wyskoczył do niej Bartosz
Lewandowski i cudowną interwencją uchronił nasz zespół przed utratą bramki na
1-1. Wyglądało to jakby był niesiony wystrzałem z katapulty. Przy tej
interwencji Bartosz zderzył się ze słupkiem bramki i leżał na boisku, ale piłkę
wybił wprost pod nogi naszego obrońcy i ten uruchomił długim podaniem
napastników. Po cudownej interwencji bramkarza nastąpiła cudowna kontra. Po
podaniu od Zwyra, Andrzej Kordyzon z bliskiej odległości umieścił piłkę w siatce
i podwyższył wynik meczu na 0-2. Sytuacja była tak dynamiczna, że dopiero po
strzeleniu bramki wszyscy zauważyli Bartka jak leży kontuzjowany. Na szczęście
nic mu się nie stało i po niezbędnych zabiegach mógł kontynuować grę w bramce.
Ta akcja była nokautem dla drużyny z Rybna. Od tego momentu gra już tylko Orzeł
Goleszyn a Limit asystuje i fauluje. Przy próbie wyprowadzenia piłki z naszej
obrony zostaje niemiłosiernie ścięty przez zawodnika Rybna (nr 5) Patryk
Janiszewski (Czeczen). Jakie było zdziwienie wszystkich gdy okazało się, że
pomoc medyczna w przerwie meczu sobie gdzieś "polazła i nie ma jej na stadionie.
Sędzia główny zaczął zachowywać się nerwowo, bo nie wiedział, co robić. Pan tzw.
"lekarz" pojawił się po 4 minutach twierdząc, że musiał samochód przestawić.
Swoim zachowaniem ten pan sprawiał wrażenie raczej "grabarza" gdyż nie spieszył
się zbytnio do opatrywania Patryka. Zabiegi medyczne jednak odniosły skutek i
Czeczen po 5 minutach pojawił się znów na boisku. Bez Czeczena drużyna Orła też
miała przewagę, ale po jego powrocie na boisko była ona już miażdżąca. Najpierw
dwukrotnie w sytuacji sam na sam staje znów Marek Bolimowski i dwukrotnie
przestrzela. W 73 minucie piękny rajd wykonuje Mateusz Biegański. Najpierw mija
bocznego pomocnika, później wymanewrował 2 obrońców i stanął sam na sam z
bramkarzem Rybna. Tym razem to bramkarz drużyny gospodarzy pokazał przepiękną
interwencję i złapał piłkę, która lecąc na wysokości półtora metra nad boiskiem
zmierzała tuż przy słupku do bramki. Rzadko się spotyka takie ładne interwencje
na boiskach ligi okręgowej, gdzie bramkarz instynktownie skraca kąt i wie, w
który róg zawodnik strzeli. Brawa za akcję dla Mateusza Biegańskiego i za
interwencję dla bramkarza Limitu. Bramkarz LIMITU kapituluje już 2 minuty
później po strzale Andrzeja Kordyzona z 16 metrów, po ziemi, w długi róg. Piłka
dosłownie prześlizguje się pod interweniującym bramkarzem i mamy 0-3 dla Orła.
Widmo dotkliwej porażki rozwścieczyło zawodników z Rybna i w 78 minucie jeden z
nich otrzymuje czerwoną kartkę za brutalny faul na Zwyrze bez piłki. W 83
minucie meczu bramkę na 0-4 strzela głową Mateusz Biegański, który rozgrywał w
drugiej połowie bardzo dobre zawody i należała mu się ta bramka. Po stracie
czwartej bramki zawodnik z Rybna z nr 5 na koszulce postanowił opuścić boisko,
zostawiając swoich kolegów i poszedł do szatni. Sędzia dał mu żółtą kartkę, a
ponieważ była to jego druga żółta, w konsekwencji otrzymał kartkę czerwoną.
Sędzia doliczył 5 minut do regulaminowego czasu, ale wynik nie uległ już zmianie
pomimo 3 dogodnych sytuacji Marka Bolimowskiego. Limit został zmiażdżony i chyba
rozsypie się po tym meczu doszczętnie i nie podejmie już walki o ligowy byt.
Zawodnicy Orła wykonali na nierównym boisku w Rybnie tradycyjne kółeczko -KTO
WYGRAŁ MECZ? ORZEŁ, ORZEŁ, ORZEŁ......!!!!! DO BOJU, DO BOJU LKS!!!!! i z 3 pkt.
wrócili do domu.
Zawodnikiem meczu bez wątpienia został Bartosz Lewandowski. Na wyróżnienie
zasłużył Radek Węglarek, który bezbłednie zagrał w obronie. Całej drużynie
należą się pochwały. Do utrzymania w lidze potrzeba już tylko jednego
zwycięstwa. Jeżeli wygrają ze Stoczniowcem to z Bzurą mogą zagrać na luzie dla
kibiców. Ostatni mecz z Gójskiem będzie wówczas świętem. Jeżeli nie uda im się
wygrać ze Stoczniowcem i Bzurą to zadecyduje ostatni mecz z Błekitnymi na
stadionie w Sierpcu. Gra się będzie toczyć do ostatniej kolejki ligi i to jest
pasjonujące.
Skład Orła : B. Lewandowski ,- P. Janiszewski, W. Waśkiewicz, R. Węglarek, K.
Przybyszewski - H. Fortuna, A. Raczkowski, M. Biegański, D. Lisiecki - A.
Kordyzon, M. Bolimowski.
Na boisku pojawili się również: D. Rudowski i D. Czajka. Rybno, 4 czerwca 2008r.
widzów ok. 50.
źródło www.orzelgoleszyn.com