Bardzo ciekawa publikacja na stronach Piłki na Mazowszu, która dokładnie
odzwierciedla dylematy wielu klubów. "Wyobrażacie sobie sytuację, w
której rozgrywki ekstraklasy kończą się dwa tygodnie wcześniej niż
pierwotnie planowano, bo znane są już najważniejsze rozstrzygnięcia?
Albo zakończenie eliminacji MŚ dwie kolejki przed pierwotnym planem, bo
znane są już zespoły, które zajęły pierwsze i drugie miejsce? A może
koniec rywalizacji w fazie grupowej Ligi Mistrzów, gdy już wiadomo, kto
awansował do kolejnej rundy? Na Mazowszu wszystko jest możliwe - można
nawet zorganizować rozgrywki o puchar, bez możliwości zdobycia pucharu!
Na początku jednak chciałbym napisać, że... rozumiem kluby, które
mając możliwość zrezygnowania z dodatkowych meczów - rezygnują,
zwłaszcza jeśli nie ma on dla nich żadnego - poza prestiżowym -
znaczenia. Przede wszystkim dotyczy to czwartoligowców, którzy w nogach
mieć będą jesienią tyle meczów, ile niejeden klub ekstraklasy.
Zrozumiały jest też aspekt finansowy - ktoś na mecz musi pojechać, ktoś
go zorganizować, są to dodatkowe koszty. Klubów, które rezygnują z gry,
bo dostają na to zgodę, krytykować nie zamierzam. Sporo winy leży bowiem
po stronie władz okręgowych ZPN. Puchar Polski w okręgu warszawskim już
się zakończył. Ostatni etap to ćwierćfinały. Zwycięzcy czterech meczów
awansowali do wojewódzkiego Pucharu Polski i otrzymali nagrody pieniężne
- tysiąc złotych. Jaką więc teraz mają motywację, by grać dodatkowe
mecze, zwłaszcza, że MZPN kwestię dalszej rywalizacji pozostawił samym
klubom? Po co kluby mają się starać i walczyć w kolejnych spotkaniach,
skoro zwycięzca nie dostanie już żadnej dodatkowej nagrody? Z kolei w
okręgu siedleckim nie zostanie rozegrany finał. Tu również kluby nie
mają motywacji, by stoczyć dodatkowy mecz, bo obydwa za awans do finału
dostały po tysiąc złotych. A przecież wystarczyłoby, aby nagrody
zróżnicować. Na przykład zwycięzcy dać 1,5 tysiąca, zaś pokonanemu
tysiąc. W okręgu warszawskim z kolei można było 4 tysiące rozdzielić w
ten sposób: zwycięzca 1,5 tysiąca, pokonany tysiąc, półfinaliści po 750.
Albo - by bardziej docenić triumfatora - dla najlepszej drużyny 2
tysiące, tysiąc dla finalisty, po 500 zł dla półfinalistów... Nie jest
to pierwszy przypadek, w którym w grze o puchar nie wyłoniono...
zwycięzcy pucharu. Wielokrotnie zaprzestano jedynie na wyłonieniu
zespołów, które awansują do wojewódzkiej części rozgrywek. Trudno więc
nazwać je rozgrywkami o Puchar Polski OZPN Warszawa lub Puchar Polski
OZPN Siedlce. To raczej eliminacje mazowieckiego Pucharu Polski. Może
więc należałoby zmienić nazwę tych rozgrywek właśnie na eliminacje, by
bardziej oddawały charakter i cel rywalizacji? Bo skoro pucharu nikt nie
zdobywa... Z punktu widzenia klubów ich postępowanie jest zrozumiałe.
Dziwi jedynie fakt, że niektóre ZPN-y nie robią nic, by zachęcić drużyny
do rywalizacji aż do wyłonienia jednego zwycięzcy. Z naciskiem na
zachętę, nie przymus."
/Źródło:
Piłka na Mazowszu
|